Wpis archiwalny, oryginalnie pojawił się na blogu applesauce.pl
Zapraszamy do kolejnego wywiadu, który wyjątkowo swoją premierę ma na początku miesiąca. Do tej pory mieliśmy przyjemność przedstawić sylwetki osób mających bezpośredni wpływ na wprowadzenie komputerów Apple do Polski. Dziś, dla odmiany rozmawiamy z osobą, która z Maków korzysta zawodowo od wielu lat – naszym gościem jest Grzegorz Kaźmierczak: poeta, autor tekstów, wokalista i lider zespołu Variété, oraz producent muzyczny.
Marek Telecki (MT): Witaj Grzesiu. Nasz pierwszy kontakt miał miejsce wieki temu. O ile mnie pamięć nie zawodzi, pracując jeszcze w firmie S.O.S., pomagałem Ci wtedy rozwiązać problemy z komputerem PowerMacintosh G3 (tzw. „szarak”) oraz oprogramowaniem Avid Pro Tools. I miało to miejsce w Twoim studio nagraniowym w Bydgoszczy. Pracowałeś wtedy jeszcze na klasycznym MacOS. Pamiętasz tę sytuację?
Grzegorz Kaźmierczak (GK): Było tak na pewno, ale jakiego konkretnie problemu dotyczyła Twoja pomoc już nie pamiętam, Były to czasu początków Pro Toolsa i maszyny bywały jeszcze zbyt słabe.
MT: Jeśli się nie mylę nadal pracujesz na Maczkach. Zdradzisz nam swoją aktualną konfigurację sprzętu i oprogramowania, która stanowi podporę nowego warszawskiego studia? Nadal podstawowy software to Pro Tools czy może Logic Pro X?
GK: Oczywiście dalej jest to Pro Tools (wersja 10), a moim głównym komputerem jest MacBook Pro (procesor i7), który łączę poprzez port Thunderbolt z interfacem Universal Audio Apollo. Jest to fantastycznie brzmiący i do tego bardzo poręczny i mobilny zestaw. Poza Pro Toolsem mam oczywiście Logica, który jest chyba nadal dostępny tylko na Maka, To dobry program dla muzyków, ale jeśli chodzi o realizację, ergonomię pracy oraz szybkość i wygodę edycji Pro Tools nie ma konkurencji, po za tym jest to standard we wszystkich studiach nagraniowych świata.
MT: Trywialne, choć myślę zasadne pytanie: dlaczego Apple? Jaką przewagę według Ciebie ma ta platforma na alternatywami w postaci Windows/Linux? Pytam, ponieważ Maki przez lata były postrzegane głównie jako bezkonkurencyjne stacje graficzne/DTP. A Ty działasz w branży muzycznej.
GK: Maki są nadal bardziej niezawodne i prostsze w obsłudze (Windows 8 – brrr…!) Choć muszę powiedzieć – aby oddać sprawiedliwość – że pracuję również w Dzień Dobry TVN jako realizator dźwięku postprodukcji, oczywiście na Pro Toolsie, ale uwaga! – na PC-cie. Są tam jednak poważne maszyny HP Z800, których cena jest porównywalna z Makami Pro, poza tym są systematycznie serwisowane, mamy również 24 godzinną pomoc informatyczną wewnątrz firmy. No i muszę powiedzieć, że ten sprzęt jest równie niezawodny.
MT: Czy po za rejestrowaniem i obróbką dźwięku, sprzęt z nadgryzionym jabłuszkiem wspomaga Cię i Twój zespół np. podczas koncertów? Jeśli tak to w jakim zakresie?
GK: Tak, używam na scenie MacBooka Pro, z którego wypuszczam dodatkowe ślady instrumentalne oraz ślad klika dla perkusisty. Poza tym używam iPada mini, jako modułu brzmieniowego (jest umieszczony w stacji dokującej Focusrite iTrack Dock). Korzystam przede wszystkim z fantastycznego syntezatora Animoog, dostępnego tylko na iPada.
MT: Czy reszta „załogi” Variete również preferuje jabłka? Możesz wskazać innych muzyków czy znane Ci osoby w branży, które swój warsztat pracy opierają na Macach?
GK: Właściwie wszyscy znani mi muzycy, którzy korzystają z komputerów na scenie używają Maków, obecnie są to przede wszystkim laptopy MacBook Pro.
MT: Ciekaw jestem, czy przez te wszystkie lata próbowałeś, czy choćby myślałeś o zmianie platformy? Wiele osób uważa, że Maki są zbyt drogie i inwestycja w taki sprzęt nie ma sensu.
GK: Na scenie, tak jak i w studiu, liczy się przede wszystkim niezawodność. I wydanie kilku tysięcy więcej na pewno nie należy do przyjemności, ale w zamian zyskuje się pewność, że komputer nie zawiesi się w środku piosenki podczas koncertu przy pełnej widowni. Chociaż mówiąc szczerze znam przypadki, że i Maki zawodziły.
MT: Czy obecny „park maszynowy”spełnia wszystkie Twoje wymagania i oczekiwania? Planujesz zmiany bądź rozbudowę?
GK: Na razie jest ok, choć oczywiście cudów nie ma i jeśli w czasie miksowania piosenki zapnie się na śladach jakąś monstrualną ilość plug-inów to zdarzają się niespodzianki. Choć Pro Tools, kiedy nie daje już rady, ma cudowną cechę, że wyświetla komunikat, że właśnie nie daje już rady i prosi żeby nazwać i zapisać sesję, a dopiero później się wywala. Nigdy nie robi tego bez ostrzeżenia.
MT: Jak oceniasz popularność marki Apple w naszym kraju i zagranicą (często koncertujesz, więc masz porównanie)?
GK: Maki są podstawowym komputerem muzyków i realizatorów na świecie. PC-ty na scenie i w studiu spotyka się bardzo rzadko.
MT: Na koniec chciałbym spytać jak Variete zostało przyjęte przez publiczność po reaktywacji? Macie więcej starych czy nowych fanów? Czy więcej czasu poświęcasz własnemu zespołowi, czy spędzasz w studio nagrywając materiał innych? Pracujesz z zespołem nad nową płytą?
GK: Reaktywacja to niewłaściwe określenie, gramy cały czas, ale faktycznie po ostatniej płycie Piosenki kolonistów, która ukazała się w listopadzie zeszłego roku zrobiło się dużo szumu wokół zespołu. Zagraliśmy tego lata na większości dużych festiwali w Polsce, graliśmy w Rzymie, Wilnie etc. Płyta i koncerty zostały świetnie przyjęte, no i zaczynamy powoli myśleć o kolejnym wydawnictwie.
MT: Dziękuję Grzesiu za rozmowę i życzę wielu sukcesów artystyczych. Przy owocnym (i w zasadzie owocowym) udziale nadgryzionych jabłuszek!
GK: Dziękuję bardzo.
MT: Wszystkich zainteresowanym zapraszamy do odwiedzenia witryny zespołu Variete, fanpage, profilu Grzesia na facebooku i zapoznania się z twórczością naszego gościa.