O tym jak blogerzy wytykają sobie błędy we wróżeniu z fusów.

Poniższy artykuł jest moim głosem w dyskusji toczącej się w dwóch tekstach, które popełnili moi szanowni koledzy: Paweł Okopień na łamach iMagazine i Tomek Czech w ThinkApple.

Daleko mi do wytykania błędów i niedociągnięć w produktach, których sam nie miałem okazji dotknąć czy spróbować. Trudno jest, więc znaleźć mi powód, dla którego tym razem miało, by być inaczej. Po przeczytaniu obu artykułów doszedłem jednak do wniosku, że szklana kula Tomka jest wyraźnie bardziej przejrzysta niż chmurna kula Pawła. Zdecydowanie wolę recenzować fakty niż przypuszczania. Skoro już przy faktach jesteśmy.

Tomek pisze: “Apple jest i będzie firmą hardware’ową”. OK. Jeśli Apple jest i zawsze będzie firmą hardwarową, to czemu otwiera dostępność swoich usług na sprzęcie konkurencji? Apple Music jest już dostępne przez Amazon Echo (tylko w USA) i – co gorsza – dla o zgrozo! – Androida (na całym świecie)? Integracja streamingu wideo czy nawet klejnotu koronnego, czyli iTunes z kilkoma markami telewizorów we wprowadzanych w tym roku modelach musi przecież spowodować kanibalizację własnego produktu — Apple TV. Po co zatem strzelać sobie w stopę? Bywa, że integracja własnych usług w produktach firm trzecich jest jedyną sensowną możliwością wejścia w jakiś segment rynku. Czasem ma to na celu tylko jego zbadanie, tak jak było z Motorola Rokr, a czasami może zostać z nami na dłużej tak jak CarPlay. Może nie pamiętacie historii, ale iPod tak naprawdę rozkwitł dopiero wtedy, gdy iTunes stał się dostępny również dla Windows. Prawda jest taka, że Apple ma aktualnie rewelacyjnie dostrojoną maszynkę nastawioną na “wypluwanie” co roku nowego iPhone. Tak, sprzedaje się tego cała masa, ale znacząca większość w pierwszym i drugim kwartale po premierze. Jeśli popatrzymy na wyniki finansowe, to jedyną niepoddająca się sezonowości częścią dochodów są usługi. Ba, ten kawałek torcika jest niemal tak duży, jak przychód uzyskany z Mac i iPad łącznie i ciągle rośnie, więc błędem jest jego lekceważenie. Kolejną metodą na stabilizację przychodów jest zwiększanie udziału w zamówieniach korporacyjnych. Stąd od lat powiększające się grono partnerów takich jak SAP, Cisco, IBM — wymienię tylko kilku, bo to temat na osobny artykuł.

Sezonowość źle wpływa na nastroje na giełdzie. Jednak tym Apple nie musi się przyjmować, jeśli będzie skupować akcje, wtedy gdy kurs będzie zaniżony może się to nawet opłacić, ale utrzymanie w nienagannej kondycji tej maszynki na dłuższą metę nie jest możliwe. W którymś momencie musi dojść do sytuacji, że któraś z wprowadzonych nowości stanie się niewypałem (prawdziwym, a nie “aferą medialną”) albo przeciwnie — tempo zmian będzie zbyt wolne i iPhone 17 nie sprzeda się w oczekiwanych ilościach. Tak jak pisałem, są na to dwa lekarstwa: zamówienia biznesowe i / lub edukacyjne, bo one są planowane na wiele miesięcy wcześniej i właśnie subskrypcje / abonamenty.

Obydwaj dyskutujecie na temat ilości własnych produkcji wideo. Tomek twierdzi, że będzie ich mało i na starcie wcale, natomiast Paweł twierdzi, że będzie ich sporo. Według Jasona Snella aktualnie jest 11. Czy to dużo, czy mało zależy od punktu widzenia i tempa ich wprowadzania? Wiele zależy też od tego, ile ciekawych treści od innych dostawców się pojawi podczas dzisiejszej konferencji.

Zgadzam się z Pawłem, że zapewne wiele z nowości będziemy mogli jedynie polizać przez szybę, ponieważ nie jesteśmy dla Apple kluczowym rynkiem. Cyferki czy też słupki w Excelu (czy w tym przypadku: Numbers) są bezlitosne i jak byśmy nie czarowali, nasza zdolność nabywcza jest znacząco niższa niż rynków takich jak USA, Chiny czy UK.

Dlatego zawsze zakup sprzętu Apple u nas, gdzie nie jest dostępna pełna paleta usług, zarówno przed jak i po sprzedażowych wywołuje pewien niesmak. Płacimy tyle samo a częściej dzięki innemu systemowi podatkowemu znacząco więcej niż nasi zacni przyjaciele zza wielkiej wody a dostajemy w zamian mniej. Tyle że w tym przypadku nie ma co rozdzierać szat czy strzelać focha. Dopóki nie dorównamy w przychodach do pewnej średniej, nie mamy co liczyć na polską Siri, fizyczny Apple Store ze szkoleniami czy dostęp do pełnej zawartości sklepów z mediami.

Ale i w tym przypadku, zamiast spekulować wolę oceniać fakty. Osób chcących poznać punkt widzenia na tę sprawę zarówno mój, Marka, jak i ciekawego gościa — zapraszamy już dziś do kolejnego odcinka kompotu.

O tym jak blogerzy wytykają sobie błędy we wróżeniu z fusów.